Szkarłatna łuna świtu
wstaje za linią horyzontu
jeszcze jeden dzień się przesunie
jak kolejny koralik
na sznur nanizany
I jeszcze jedna noc zbieleje
oddechem zegarów mierzona
zanim cisza się nie rozerwie
dźwiękiem poranka rozbudzona.
To jeden z moich dawnych wierszy ( z lat 80-tych).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz