Szare obłoki skłębione na niebie,
gęstnieją, to znów rzedną rozproszone.
Sypią puszyste płatki, roztańczone,
a wiatr je niesie, zanim mróz pogrzebie.
Cisza wokół, aż po horyzont biało.
Promień słońca zza chmur, roziskrzył drogę.
W oddali ptaki kraczą, jak na trwogę,
gdy czarne pióra na śniegu rozwiało.
Ta pustka tak się nagle ożywiła,
gdy polną drogą kulig się rozdzwonił.
Gromadka ludzi tę biel ubarwiła.
Zapach z ogniska wiatr wkrótce rozgonił.
Życie na ziemi trwa według pór roku,
zima hartuje, by nie zwalniać kroku...
4.01.2019 r.
(budowa sonetu według sonetów Jana Kochanowskiego)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz