W bezmiarze nieskończoności jesteśmy jak
migotliwy płomień świecy rozedrgany
na porywistym wietrze. Czas bezlitośnie
zostawia swój ślad, dotykiem zmieniając nas,
żywe ruiny i rumowiska - wszystko zabiera
i trwa.
Miotani życiem nieustannym gaśniemy
jak spadające iskry, które przestają
się żarzyć. W inny wymiar czas nas sprowadzi
zanim zetlałe resztki spopieli. Więcej
żadnego znaku.
Jedynie kości - tyle co nic.
Opublikowany w lutym 2018 r. w Antologii poezji pt. "Piękno słowa".